Jezioro Sulejowskie 20-21.07.2010

Środek lata, środek tygodnia - w tym czasie postanowiliśmy wybrać się nad wodę - padło na Jezioro Sulejowskie...

Spis treści:

  • Dzień 1 - Sulejów, Tomaszów Maz.
  • Dzień 2 - Inowódź, Radziejowice

    Dzień 1 - 20 lipiec (wtorek)

    Mając do dyspozycji półtora dnia i samochód można zorganizować całkiem przyjemny wyjazd. Tak właśnie zrobiliśmy - wyruszając we wtorek o poranku nad Jezioro Sulejowskie. Wystarczyło tylko 1,5h na dotarcie w okolice jeziora. W Sulejowie wypatrzeliśmy ośrodek wypoczynkowy, gdzie rozbiliśmy nasz królewski namiot (koszt 20zł). Wskoczyliśmy na rumaki i popędziliśmy w stronę Sulejowa. Pogoda była dość znośna, bo palące słońce tego dnia przykryły chmury. Postanowiliśmy objechać jezioro do okoła. W Sulejowie złapaliśmy szlak zielony i niebieski rowerowy, którego (w ślepo) postanowiliśmy się trzymać. Doprowadził on na początkowo do zabudowań dawnego klasztoru a potem wyprowadził w las (nawet dosłownie) Nagle gdzieś się urwał, my wpadliśmy w niezłe szuwary (bagna) i zanim się z nich wydostaliśmy straciliśmy sporo czasu. Mimo to przygoda przednia przedzierać się po szyje w zaroślach. Gdy wydostaliśmy się z "szlakowej pułapki" pomknęliśmy drogami utwardzonymi do Tomaszowa Mazowieckiego. Tam Królowa zobaczyła po raz pierwszy rezerwat "Niebieskie Źródła". W mieście postanowiliśmy znaleźć coś do jedzenia. Nie było to łatwe, bo wszędzie panowały kawiarnie i puby a "normalnej" jadłodajni nie było. W dodatku nikt nie był nam w stanie pomóc, bo pół miasta było przyjezdnych. Dopiero starszy pan przyszedł nam z pomocą i wskazał kierunek. Ufff, udało się znaleźć całkiem dobre jedzenie:) Najedzeni popędziliśmy w drogę powrotną drugą stroną jeziora, wpadając od czasu do czasu na plaże. Wieczorkiem szczęśliwie dotarliśmy do naszego obozowiska, gdzie toastem królewskiego piwka zakończyliśmy dzień.



    Pokaż/ukryj mapę

    Dzień 2 - 21 lipiec (środa)

    Tego dnia już nie mieliśmy całego do dyspozycji. Musieliśmy być w pracy popołudniu. Po spakowaniu całego dobytku i zjedzeniu śniadanka wskoczyliśmy do samochodu i popędziliśmy przez Sulejów i Opoczno do Inowłodzia. Tam pospacerowaliśmy po mieście zwiedzając pozostałości po zamku Kazimierza Wielkiego. Upał już był nie do zniesienia. Klima w aucie była wybawieniem. Szybko przemieściliśmy się krajową "ósemką" w stronę stolicy. W Radziejowicach zjechaliśmy z trasy, aby zobaczyć pałac i pospacerować po rozległym parku. Chcieliśmy zakosztować jadła w pobliskiej restauracji, ale żywego ducha tam nie zastaliśmy. Jedynie portrety Lenina na ścianie:) Opuściliśmy Radziejowice i po chwili byliśmy już w domu, gdzie czekała na nas prawdziwa uczta powitalna.


  • *** www.polaczenipasja.info *** Wszystkie prawa zastrzeżone ***